Siedział przy biurku w swoim gabinecie i zastanawiał się co zrobić w obecnej sytuacji. Cisza domostwa zdawała się nie pomagać mu w wymyśleniu odpowiedniego rozwiązania. Nad czym tak dumał? Otóż, dzisiejszego dnia, miała przybyć do jego posesji jedna z najbardziej irytujących osób z jaką miał do czynienia od początku swojego istnienia. Choć czas spędzony w dzieciństwie wspominał raczej miło, tak dalsze losy były dla niego ciężkie do strawienia. Przymknął oczy, problem wciąż pozostawał, a wyjścia jak nie było tak nie było. Dzisiejszego dnia, ominie go jeden z najbardziej wyczekiwanych wieczorów tej zimy. Francuz zerknął tęsknie na ulotkę, a zapowiadał się taki udany odpoczynek w towarzystwie pięknych kobiet. Ale nie, musiał obgadać z Arthurem sprawy ostatnich powodzi. Przeklął w myślach. Ostatnimi czasy tak bardzo mało czasu miał dla siebie i swoich przyjemności. W dodatku specjalnie załatwił sobie przepustkę na tą sobotę! Ale jak złośliwości to tylko od Anglika… Że też nie mógł przylecieć w innym terminie. Westchnął. O wcześniejszym zakończeniu spotkania też nie było co mówić. Kolejny samolot z Paryża do Londynu był dopiero następnego dnia, więc Brytyjczyk pewnie zostanie u niego na noc. Może uda mu się go przekonać co do wspólnego wyjścia? Wszakże Mouling Rouge lubiane było przez wszystkich. A on był nawet skłonny zapłacić za tą angielską cholerę, byle by tylko mieć okazję tam pójść. Nawet jeśli miałby później wynosić pijanego i rozwrzeszczanego Kirklanda o własnych siłach. Tak zwykle kończyły się ich wszystkie wyjścia. Ale tym razem Francis wiedział, że będzie warto.
Z rozmyśleń wyrwał go dzwonek do drzwi. Z małą nadzieją ruszył do drzwi. Kto wie, może francuska siła perswazji tym razem złamie opór Anglika? Chwilę później już otwierał je z nieco sztucznym uśmiechem.
- Bonjour Angleterre. Wejdź. - mruknął dość pogodnym tonem przepuszczając go w drzwiach. Tak, zapowiadał się naprawdę ciekawy weekend.
Z rozmyśleń wyrwał go dzwonek do drzwi. Z małą nadzieją ruszył do drzwi. Kto wie, może francuska siła perswazji tym razem złamie opór Anglika? Chwilę później już otwierał je z nieco sztucznym uśmiechem.
- Bonjour Angleterre. Wejdź. - mruknął dość pogodnym tonem przepuszczając go w drzwiach. Tak, zapowiadał się naprawdę ciekawy weekend.